HP Elite Dragonfly
Lifestyle · 8 min

Biznesowy laptop dla podróżników. Wypróbowałem HP Elite Dragonfly, który wytrzymuje na baterii 24h!

Kiedy powiedzieli mi, że jest rekordowo lekki i wytrzymuje na baterii prawie dobę, byłem nastawiony bardzo sceptycznie. Ale też pełen nadziei. Laptop o właśnie takich cechach pasowałyby idealnie do mojego stylu życia – częstych podróży i ciągłego bycia online. W końcu wpadł w moje ręce. Wypróbowałem nowego biznesowego ultrabooka HP Elite Dragonfly. I jestem zaskoczony.

HP Elite Dragonfly – Jak biurowy notatnik

HP Elite Dragonfly powstał jako laptop biznesowy i widać to już na pierwszy rzut oka. Nie ukrywam, że minimalistyczny design ultrabooka bardzo przypadł mi do gustu. Matowa obudowa w specjalnym, ciemnoniebieskim kolorze, przełamana jedynie przez błyszczące logo marki i dodatkowe wstawki w okolicach zawiasów sprawia, że urządzenie wygląda bardzo elegancko. I z daleka przypomina bardziej biurowy notes. Widać wyraźnie, że to sprzęt klasy premium.

W rzeczywistości HP Elite Dragonfly ma z artykułami piśmienniczymi więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. To bowiem laptop konwertowalny, czyli wyposażony w dotykowy ekran, który można odchylić o 180 stopni i w ten sposób przekształcić urządzenie w nieco grubszy tablet. W efekcie po zakupie dodatkowego rysika Elite Dragonfly może służyć odręcznego notowania w czasie ważnych spotkań albo rysowania śmiesznych obrazków na tych nudnych i mniej istotnych. Sam wyświetlacz ma 13,3 cali i jest dostępny w kilku wersjach, w tym w odmianie o wysokiej rozdzielczości 4K.

Lżejszy od powietrza

Smukłej obudowie towarzyszą cienkie ramki wokół matrycy. Ekran zajmuje 86 procent powierzchni pokrywy, co tylko dodaje nowemu laptopowi HP elegancji. Po otwarciu urządzenia nadal jest minimalistycznie. Podświetlanej klawiaturze o bardzo małym skoku klawiszy towarzyszy obszerny gładzik i umieszczony nieopodal strzałek czytnik linii papilarnych.

Projektanci komputera mocno się postarali, by wszystkie elementy były bardzo lekkie. Masę klawiatury udało się zmniejszyć o 26 procent, a touchpada o 30 procent. W efekcie w zależności od konfiguracji komputer waży nawet poniżej kilograma, co obecnie czyni go najlżejszym konwertowalnym laptopem na świecie! To czuć. Szczególnie wtedy, kiedy podróżujecie z nim na większych dystansach. O lekkości urządzenia w pewien sposób informuje nas zresztą nazwa Dragonfly, która po angielsku oznacza przecież zwinną ważkę. Podobno HP zdecydowało się nadać swojemu nowemu ultrabookowi taki tytuł i zrezygnowało z typowego dla laptopów oznaczenia liczbowego, by jeszcze bardziej podkreślić jego wyjątkowość.

Ciężki do złamania

Tak małą wagę Elite Dragonfly zawdzięcza szerokiemu zastosowaniu lekkiego i zarazem mocnego magnezu, a także tworzyw sztucznych, które pozyskano… w czasie oczyszczenia oceanów. HP podkreśla, że mimo lekkości urządzenie jest bardzo wytrzymałe. Przeszło nawet militarne testy wytrzymałościowe MIL-STD 810G. Nie przeczę, ultrabook jest dobrze wykonany i wygląda bardzo solidnie. Jednak moje przyzwyczajenie do zrobionych z aluminium laptopów od Apple sprawia, że nie wydaje mi się aż tak mocny. Wolałbym też, by zawias przebiegał przez prawie całą szerokość ultrabooka. Ale coś za coś. Niska masa wymaga kompromisów.

ZOBACZ TAKŻE: PŁYNĄŁEM SYMPHONY OF THE SEAS. ILE KOSZTUJE REJS NAJWIĘKSZYM STATKIEM NA ŚWIECIE? CZY WARTO? 

Jeszcze mocniejsze są zabezpieczenia, w które wyposażono HP Elite Dragonfly. Laptop dysponuje nie tylko czytnikiem linii papilarnych, ale też systemem rozpoznawania twarzy. Oba rozwiązania mogą uzupełniać się nawzajem i równocześnie bronić dostępu do komputera. Konwertowalny ultrabook został też wyposażony w specjalną zasłonę kamery, więc nie musicie już zaklejać jej taśmą w trosce o prywatność. Tę dodatkowo zapewnia ciekawy system Sure View, który pozwala wyraźnie zmniejszyć kąty widzenia i sprawić, że osoba siedząca obok w pociągu czy samolocie praktycznie nie będzie w stanie dostrzec, co dzieje się na ekranie. Bardzo przydatne rozwiązanie w czasie wyjazdów.

HP Elite Dragonfly – prawdziwy maratończyk

Ale w czasie delegacji swoją prawdziwą siłę HP Elite Dragonfly pokazuje, kiedy trzeba go podłączyć do ładowarki. Albo bardziej, kiedy nie trzeba. Amerykański producent przekonuje, że z największą baterią ten biznesowy laptop wytrzymuje na jednym ładowaniu nawet 21 godzin. Przyznam szczerze, że nie robiłem żadnych pomiarów, ale faktycznie trzyma bardzo długo. Kilkanaście godzin pracy to żaden wyczyn. Szybciej zapomnicie, gdzie położyliście ładowarkę, niż będziecie musieli jej użyć. To moim zdaniem jedna z najważniejszych cech tego komputera. Idealna, kiedy tak jak ja często wyjeżdżacie na dwa lub trzy dni i nie chcecie za każdym razem brać ze sobą dodatkowego kabla. Warto też dodać, że funkcja Fast Charge pozwala naładować akumulator do 50 procent już w pół godziny.

Stworzony do biznesu

Nowy produkt HP ma jeszcze jednego asa w rękawie, który czyni go laptopem wręcz stworzonym do podróżowania. Opcjonalnie może być bowiem wyposażony w gigabitowy modem LTE. A on zapewnia bezprzewodowy dostęp do internetu nawet daleko od jakiejkolwiek sieci Wi-Fi. W modelu Dragonfly HP instaluje również oprogramowanie, które zachęca do robienia przerw w pracy i dostarcza wskazówek mających zwiększyć produktywność. A dla osób często uczestniczących w wideokonferencjach zamontowano specjalne przyciski, pozwalając natychmiast rozpocząć i zakończyć konferencję albo wyciszyć mikrofon. Bardziej biznesowo chyba już być nie może.

HP Elite Dragonfly jest oczywiście dostępny z różnymi podzespołami. Po więcej szczegółów odsyłam na stronę producenta albo do kolegów z mediów technologicznych. Sam od razu zaznaczę, że w żadnej z wersji nie jest to urządzenie przeznaczone do montowania wymagających filmów i grania w nowe gry. To biznesowy ultrabook. A w tej roli sprawdza się świetnie. Choć swoje kosztuje. Cena modelu Dragonfly startuje bowiem od 9 000 złotych.

 

Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej na temat tego laptopa polecam video kolegów ze Spider’s Web.

Dziękuję HP Polska za udostępnienie laptopa do testów.

 

Podobne wpisy

Komentarze (0)

Aktualnie nie ma żadnych komentarzy.

Dodaj komentarz

Twój komentarz
Imię
E-mail