Kellys Tygon 70 / Garda, Włochy
Jakub Roskosz · 9 min

Mój pierwszy raz na e-bike’u – jezioro Garda i Kellys Tygon 70

Takiej okazji nie mogłem zmarnować. Do raju dla fanów MTB nie wypada zabrać byle jakiego roweru. Dlatego na wyprawę nad jezioro Garda wziąłem flagowego, górskiego e-bike’a od Kellysa, czyli Tygona 70. Pytaliście o niego w komentarzach i prywatnych wiadomościach na Facebooku i Instagramie, więc teraz przedstawiam go bliżej.

Kellys zawsze w moim sercu

Nigdy nie trzeba było przekonywać mnie dwa razy, żebym wsiadł na rower Kellysa. Od dziecka jestem oddanym fanem słowackiej marki, moim pierwszym poważnym rowerem – kupionym zresztą za pierwsze samodzielnie zarobione przeze mnie pieniądze – był crossowy Saphix, a teraz w domu mam karbonowego Hackera. Ale przyznam szczerze, że na początku do górskiego roweru z napędem elektrycznym nie byłem do końca przekonany…

Kellys Tygon 70 – ukryty elektryk

Z drugiej strony, gdyby ktoś znienacka podstawił mi Tygona 70 i powiedział “masz, przejedź się”, to pewnie na początku bym się nie zorientował, że nie wsiadam na zwykły rower. Kellys naprawdę dobrze zakamuflował akumulator i napęd swojego e-bike’a. Baterię upchnięto w ramie, więc nic nie wystaje na zewnątrz, nie plącze się między nogami i nie kradnie miejsca na bidon. A kompaktowy silnik elektryczny Shimano dobrze wkomponowano w przestrzeń pomiędzy pedałami. Całość wygląda estetycznie, a szaro-czarne malowanie nadaje Tygonowi wręcz elegancki charakter. Możecie zajechać nim do jednej z najbardziej prestiżowych winnic nad Lago di Garda i nie będzie obciachu. Co więcej, dzięki takiej solidnej i zwartej konstrukcji rower sprawia wrażenie bardzo odpornego. A to w rowerze MTB ważne niewiele mniej, niż obecność kół.

Klasyczny hardtail

Poza tym Kellys Tygon 70 nie różni się niczym od klasycznych hardtaili, czyli rowerów górskich z amortyzowanym przednim kołem. To najwyższy model w rodzinie, więc został przez producenta bardzo przyzwoicie wyposażony. Za tłumienie wstrząsów odpowiada amortyzator RockShox o skoku 120 mm, który na skalistych i kamienistych drogach wokół Gardy sprawował się bardzo dobrze, a za hamowanie tarczowe hamulce hydrauliczne Shimano z tarczami o średnicy 180 mm – ich działanie też kilka razy dobrze sprawdziłem… Szeroki wybór przełożeń daje natomiast 11-biegowa przerzutka, nowy model Shimano XT. Ponadto pod siodełkiem Tygona 70 znalazła się sztyca o 150-milimetrowym zakresie regulacji, opuszczana przy użyciu manetki.

Sekret Kellysa Tygona 70

Cała magia roweru Kellysa polega oczywiście na elektrycznym napędzie. Jego obsługa jest banalnie prosta i opanowałem ją od razu – system włącza się przy pomocy podświetlonego na niebiesko przycisku, który znajduje się na górnej rurze ramy, tuż przy kierownicy. Silnik wytwarza do 250 watów mocy i moment obrotowy sięgający 70-75 Nm, czyli niemal dwa razy większy niż w najsłabszej odmianie Fiata 126p!

Napęd Tygona 70 naprawdę potrafi dać kopa – w najmocniejszym trybie Boost pozwalał mi bez większych problemów wjechać pod naprawdę strome góry. A takich w północnych Włoszech nie brakuje. Jeśli jednak liczycie, że dzięki dodatkowej mocy uda Wam się bić kolejne rekordy prędkości, to muszę Was zmartwić – wspomaganie działa do 25 km/h, na więcej nie pozwalają przepisy. Zresztą nawet w szczytowym ustawieniu słowacki e-bike nie staje się nieokiełznaną rakietą. Owszem, napęd mocno pomaga w jeździe, ale nigdy poczujecie się, jakbyście tracili kontrolę nad rowerem.

Oprócz programu Boost dostajecie jeszcze dwa tryby wspomagania – najsłabszy Eco oraz średni Trail. Wszystkie ustawienia zmieniacie za pomocą manetki przy kierownicy. Tam też znajdziecie wyświetlacz informujący o trybie pracy i zasięgu.

E-bike z dużym zasięgiem

Energię Kellysowi zapewnia akumulator litowo-jonowy, czyli z grubsza taki, jaki znajdziecie w smartfonach, laptopach czy autach elektrycznych. Jego pojemność wynosi 17 Ah. A to w praktyce oznacza, że w najoszczędniejszym trybie Eco energii wystarczy na ponad 100 kilometrów, a kiedy włączycie najbardziej łakome ustawienie Boost, to z elektryczną asystą przejedziecie ich około 50.

Gdy bateria wreszcie się rozładuje, naładujecie ją ponownie przez wtyczkę umieszczoną w ramie, tuż nad pedałami. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by po rozładowaniu akumulatora pojechać dalej. Z wyłączonym silnikiem Tygon 70 prowadzi się jak konwencjonalny rower, a dodatkowy napęd nie stawia praktycznie żadnych oporów. Jedynym spowalniaczem może być wyższa waga, wynosząca około 22 kilogramów. Niestety, silnik elektryczny i akumulatory trochę ważą. Coś za coś.

W sam raz na wyprawę

Jak już wiecie, do e-bike’a Kellysa podchodziłem z lekkim dystansem. Przyzwyczajony do klasyki, nie za bardzo czułem ideę podpinania roweru do prądu. I choć spędziłem z Tygonem 70 kilka dni, to przekonałem się do niego… już po pierwszych minutach. To przede wszystkim dobry rower górski – prowadzi się pewnie, jest zwrotny i stabilny, tak jak przystało na MTB. Do tego mocny napęd elektryczny pozwolił mi wycisnąć z niego, mnie i świetnych górskich szlaków nad jeziorem Garda jeszcze więcej. No i wygląda świetnie!

A kiedy się wyszalałem i zaczęło mnie dopadać zmęczenie, poznałem sprzęt Kellysa z innej strony. To wygodny środek lokomocji – dzięki elektrycznemu wspomaganiu jeździ się nim łatwo, a spory zasięg Tygona pozwala przejechać dużo więcej jednego dnia, niż na konwencjonalnym rowerze. Nad Gardą, gdzie do dyspozycji macie ponad 1 000 kilometrów ścieżek rowerowych, położonych w malowniczym, ale często trudnym terenie, to świetny kompan podróży. Tym bardziej, jeśli chcecie odwiedzić jak największą liczbę winnic, restauracji, miasteczek i punktów widokowych. Zresztą Kellys Tygon 70 ma w tym przypadku jeszcze jednego asa w rękawie – pozwala na zamontowanie stałego bagażnika i zmiany roweru w prawdziwą wyprawówkę.

A więc jeśli poszukujecie uniwersalnego roweru górskiego, to moim zdaniem Kellys Tygon 70 będzie bardzo dobrym wyborem. Sprawdzi się w płaskim terenie, w czasie dojazdów do pracy, w trakcie górskich szaleństw i długich wypraw. Jestem pod wrażeniem. Czy wart jest 15 999 zł? Uważam, że tak, choć to musicie ocenić sami. Cena jest naprawdę niewygórowana jak na e-bike. Warto wybrać się do dobrego sklepu rowerowego, aby móc nawet na krótkim odcinku przetestować ten rower! Kellys Tygon 70 już jest w sprzedaży w wielu miejscach na terenie kraju. Nie powinniście mieć najmniejszego problemu, aby móc przetestować ten rower na własnej skórze.

Mieliście już okazję jeździć na e-bike’u?

fot. Aleksander Bylicki

Podobne wpisy

Komentarze (9)

  • Dla bardzo aktywnych ludzi na których jak grom z jasnego nieba spadł wyrok: tetniak, zakaz ruchu, tylko spacerki i rekreacja, takie rowery po prostu umożliwiają normalne aktywne życie. Wcześniej na młodych zdrowych mężczyzn na elektrykach patrzyliśmy z delikatnym uniesieniem kącika ust a teraz dziękujemy temu kto wymyślił to cudo!

  • Ja swojego troszeczkę przerobiłem , bagażnik, lekko podniosłem kierownicę , i parę innych gadzetów. Jeżdżę po klifach Ustka Rowy ,jak i po szutrach i asfaltach jest doskonale. Najlepszy zakup w moim życiu. Polecam !!

  • Super recenzja! Mam pytanie. Co, gdy w przyszłości trzeba będzie wymienić baterię…? Jest to w ogóle możliwe?

  • Powiem tak, ze względu na wygląd jest super, osiągi też są super cena – i tu już nie super. Za połowę tej kwoty można kupić równie dobrze wyglądający z podobnymi osiągami rower mniej znanej firmy.

  • Tomek 658

    To dopiero prawdziwa wyprawa. I widoki i sport. Wszystko w odpowiedniej dawce.

  • Mateusz

    Jakub,

    orientujesz się, gdzie we Wrocławiu mogę taki przetestować?

    Pozdrawiam,
    Mateusz

    • Jakub Roskosz

      Na pewno w Bergsport na Wyścigowej. Widziałem tam 🙂

  • Piotr Sz.

    Wspaniała maszyna! Kellys w rowerach MTB wymiatał od zawsze. Swojego mam już 7 lat i jestem bardzo zadowolony, choć nie był to najwyższy model. Taki e-bike to super opcja dla dziewczyny (nie obraź się), gdy facet naprawdę chce pojeździć po górach, w towarzystwie ukochanej. Piękne zdjęcia!

    • Jakub Roskosz

      To oczywiste, jednak uwierz mi, że frajda z jazdy jest rewelacyjna. Na męski wypad też się nadaje, zmęczysz się podobnie, a po prostu więcej zobaczysz

Dodaj komentarz

Skomentuj Anonim Cofnij

Twój komentarz
Imię
E-mail