Mercedes G
Featured in the category · 14 min

Mercedes G – absurdalny, niedorzeczny i wyjątkowy

Przekonałem się o wszystkich wadach Mercedesa G na własnej skórze, a mimo to moja miłość do tego samochodu jest jeszcze większa. Absurdalna, niedorzeczna, wyjątkowa i ponadczasowa. Klasa sama w sobie i sama w swojej klasie. Po teście wiem jedno, nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy jeździłeś tym samochodem, czy nie. Jeśli kochasz G klasę, jej wady nie zrobią na Tobie żadnego wrażenia. Jeśli nigdy zaś nie byłeś jej zwolennikiem, jestem niemal pewien, że po dłuższym kontakcie z tym autem nim nie zostaniesz. Dlaczego? 

Mercedes G – legenda Gelendy

Klasa G jest najdłużej ciągle produkowaną serią modelową w historii aut osobowych z gwiazdą na masce. Historia Mercedesa klasy G sięga przełomu lat 60. i 70. Niemiecka marka postanowiła wtedy zbudować terenówkę i zaprosiła do współpracy kolegów z austriackiej spółki Steyr-Daimler-Puch. Austriacy mieli bowiem spore doświadczenie w produkcji różnego rodzaju terenowych maszyn dla wojska. Założenia projektu były proste, tak samo jak konstrukcja całego auta. Inżynierowie chcieli zbudować rasowy samochód terenowy, który będzie wygodny, praktyczny i nie tylko poradzi sobie w terenie, ale też zapewni komfortową jazdę na asfalcie. Prace rozpoczęły się oficjalnie w 1972 roku, a siedem lat później gotowe auto trafiło do oficjalnej sprzedaży. Tak powstał Geländewagen, czyli w tłumaczeniu z języka niemieckiego po prostu samochód terenowy. Od tej nazwy wzięło się również oznaczenie klasa G oraz popularny przydomek Gelenda.

Efektem prac niemieckich i austriackich inżynierów była mocna terenówka oparta na ramie i wyposażona w napęd 4×4 z blokadą dyferencjałów. Auto tak solidne, że jak podaje Mercedes, około 80% wszystkich zbudowanych egzemplarzy modelu oznaczonego literą G nadal jest w eksploatacji. Pierwszymi nabywcami w historii Mercedesa klasy G były przede wszystkim wojsko i inne służby mundurowe. Ogromne zamówienie złożył szachinszach Iranu, Mohammad Reza Pahlawi, który dla irańskiego wojska zarezerwował aż 20 000 sztuk nowego modelu. Trudno się jednak dziwić, że wybrał akurat samochód z gwiazdą na masce. Pahlawi był jednym z największych udziałowców Mercedesa w tamtym czasie. 

Z biegiem historii Mercedes klasy G stawał się coraz popularniejszy wśród bardziej wymagających klientów prywatnych. Chcąc spełnić ich wymagania, wraz z pierwszym faceliftingiem w 1981 roku Mercedes wprowadził w terenowym modelu klimatyzację i wersję z automatem. Tak rozpoczęła się stopniowa transformacja Gelendy z woła roboczego w luksusową i stylową terenówkę. Kiedy w 1989 roku, czyli dokładnie 10 lat po premierze pierwszej generacji, na rynku zadebiutowała druga odsłona, auto oferowało jeszcze bardziej przyjazne wnętrze. Na liście wyposażenia znalazły się chociażby poduszka powietrzna, ABS czy skórzana tapicerka, której ponadto mogły towarzyszyć wstawki z drewna. 

Klasa G od AMG

Historia Mercedesa klasy G AMG rozpoczyna się dopiero w 1999 roku. Auto otrzymało wtedy 5,5-litrową, wolnossącą V-ósemkę o mocy 354 KM. Trzy lata później AMG zrobiło również wersję z silnikiem V12 o imponującej pojemności 6,3 l. A w 2004 r. powstała odmiana G 55 AMG Kompressor z V-ósemką o mocy 476 KM i maksymalnym momencie obrotowym dochodzącym do 700 Nm. Charakterystycznym elementem auta były rury wydechowe z końcówkami ukośnie wyprowadzonymi przed tylnymi kołami. To element, z którym do dziś kojarzą się najmocniejsze wersje Gelendy. Detal, który nie sposób nie pokochać. 

W 2013 roku AMG przeszło samo siebie i pokazało wyposażony w sześć kół, pięć blokowanych mechanizmów różnicowych i 544-konny silnik wariant G 63 AMG 6×6. Z tyłu auta znalazły się dwa niezależne, luksusowe fotele, więc w środku można było się poczuć jak w klasie S. Tyle, że zawieszonej 46 cm nad ziemią. Cztery lata później zadebiutował luksusowy do granic możliwości, limitowany Mercedes-Maybach G 650 Landaulet z miękkim dachem. To właśnie takie wyjątkowe, ekstremalne egzemplarze oparte na prostej terenówce zrobiły z klasy G ikonę motoryzacji. 

Więcej luksusu

Tak dochodzimy do trzeciej odsłony Mercedesa klasy G, której czasy nadeszły stosunkowo niedawno, bo w 2018 roku. Najnowsza Gelenda to kolejny poziom luksusu. W nieco dłuższym i szerszym nadwoziu znalazło się zupełnie nowe wnętrze – spójne z innymi aktualnymi modelami Mercedesa, bardziej przestronne i wygodniejsze. Topowy model G 63 AMG, który wpadł w moje ręce, doskonale pokazuje, że to terenowe auto ma wyposażenie godne luksusowej limuzyny. W testowanym przeze mnie egzemplarzu do dyspozycji pasażerów tylnej kanapy oddano dwa wyświetlacze multimedialne zamontowane w zagłówkach przednich foteli i tuner telewizyjny. Do tego warto dodać audio Burmester 3D z 16 głośnikami i 590-watowym wzmacniaczem czy specjalny system jonizacji powietrza. 

Zobacz także: BMW Individual, czyli coś więcej niż samochód szyty na miarę

W Mercedesie G 63 AMG znajdziecie też elektrycznie sterowane okno dachowe, podgrzewaną przednią szybę, ogrzewanie postojowe z pilotem zdalnego sterowania czy zawieszenie z regulacją siły tłumienia. A w manewrowaniu terenówką może pomóc asystent parkowania i system kamer z widokiem 360 stopni wokół auta. Klasa G nadal nie jest jednak przesadnie długim autem – terenowy Mercedes mierzy niecałe 4,7 m, czyli mniej więcej tyle, co współczesne BMW serii 5. Oczywiście w wyposażeniu auta ulokowano też pakiet systemów bezpieczeństwa z asystentami utrzymania pasa ruchu, martwego pola i znaków drogowych czy układem zapobiegający kolizjom. Choć szczerze wolałbym, aby tego pierwszego w ogóle nie było. Jest tak samo bezpośredni, absurdalny, i prosty jak sama G klasa. Działa w trybie zero-jedynkowym. Kto miał okazję testować doskonale wie o czym mówię. Robi się gorąco przy pierwszym kontakcie z asystentem utrzymania pasa ruchu, szczególnie przy autostradowej prędkości. 

Mercedes G – nowości w środku, tradycja na zewnątrz

W środku nowego G 63 AMG łatwo poczuć się znajomo (jak już wsiądziemy i trzaśniemy drzwiami). Podobnie jak inne współczesne auta Mercedesa, Gelenda otrzymała długi, poziomy panel łączący wyświetlacz cyfrowych zegarów MBUX i ekran multimediów oraz charakterystyczne nawiewy. W testowanym przeze mnie egzemplarzu wnętrze było wykończone białą, skórzaną tapicerką z czarnymi wstawkami. Skóra znalazła się również na desce rozdzielczej oraz uchwytach w podsufitce. Pracownicy działu AMG nie oszczędzali również na włóknie węglowym. Karbon – i to w dużych ilościach – znalazł się na kierownicy, konsoli centralnej czy boczkach drzwi. Dodatkowym smaczkiem w środku klasy G jest system nastrojowego oświetlenia wnętrza, który pozwala przebierać w aż 64 barwach światła. Jest prosto, elegancko, a zarazem bardzo luksusowo. Wnętrze robi naprawdę duże wrażenie.

Włókno węglowe znalazło się również na zewnątrz auta. Zrobiono z niego osłonę silnika oraz charakterystyczne listwy ozdabiające nadwozie. A to w najnowszej odsłonie Mercedesa klasy G przeszło niewielkie zmiany. Wprawne oko dostrzeże co prawda nowe lampy LED czy zmieniony wygląd atrapy chłodnicy. Jednak Niemcy pozostali przy charakterystycznych, pudełkowatych, surowych kształtach, które przeszły już do historii designu i popkultury. Trudno znaleźć inne auto, w przypadku którego wygląd nadwozia jest aż tak ważny. Radykalna zmiana stylistyki Gelendy mogłaby dosłownie unicestwić ten model. 

Ekstrawagancja rodem z G manufaktur

Egzemplarz, który chwilowo zagościł w moim garażu przykuwał uwagę jeszcze bardziej. A to za sprawą bordowego, metalicznego lakieru Czerwień Hiacyntu. Czarne wstawki tworzą z nim świetny kontrast. A te nie ograniczały się tylko do karbonowych listw. Czarna była również atrapa chłodnicy z pionowymi żebrami, osłona koła zapasowego czy 22-calowe obręcze z lekkich stopów, za którymi ukryto czerwone zaciski z logo AMG. Do tego trzeba dodać przyciemniane tylne szyby, stopnie ze stali nierdzewnej na progach oraz potężne podwójne wydechy po obu stronach nadwozia i otrzymujemy przepis na jedno z najbardziej ekstrawaganckich aut, jakimi można poruszać się po polskich drogach.

Nowa kategoria na blogu: Motoryzacja

Mercedes daje zresztą bardzo szeroką możliwość konfiguracji klasy G za sprawą G manufaktur. W ramach tego programu personalizacji – stworzonego specjalnie dla legendarnej terenówki – możecie zamówić jeden z 23 lakierów nadwozia, dobrać akcenty wykończeniowe na zewnątrz, wybierać przeróżne kolory tapicerki na fotelach i skóry wykańczającej kierownicę, dobrać wstawki z rozmaitego drewna, a nawet zamówić różnokolorowe pasy bezpieczeństwa. Dzięki G manufaktur Gelendę można skonfigurować łącznie na ponad milion sposobów! 

Serce z AMG

Najlepsze egzemplarze Mercedesa klasy G przyzwyczaiły nas też do świetnych silników. Pod maską nowej Gelendy może pracować V-ósemka 4.0 z podwójnym doładowaniem i połączona z 9-biegowym automatem. W wersji G 500 motor wytwarza 422 koni, a stuningowana przez AMG odmiana G 63 ma ich już 585 i dysponuje momentem obrotowym sięgającym 850 Nm. Takie parametry sprawiają, że to ponad 2,5-tonowe i będące na bakier z aerodynamiką auto rozpędza się do setki już w 4,5 s. Co naprawdę robi wrażenie z perspektywy kierowcy siedzącego metr nad ziemią, mającego przed twarzą pionową szybę. Ten samochód wydaje się żartować z praw fizyki. Wskazówka cyfrowego prędkościomierza zatrzymuje się przy 220 km/h. Oczywiście takie osiągi i luksusowe wyposażenie mają swoją cenę. W podstawowej wersji Mercedes G 63 AMG, który wpadł w moje ręce, kosztowałby około 622 tys. zł. Ale po doliczeniu wszystkich opcji cena tego egzemplarza wynosiła już prawie 955 tys. zł. 

Mercedes G – konstrukcja wierna tradycji

Nowy Mercedes G 63 AMG jest szybszy i znacznie bardziej komfortowy, ale Niemcy nie wykastrowali swojej legendarnej terenówki. Gelenda to nadal rasowy i wierny tradycji samochód terenowy – oparty na solidnej ramie i wyposażony w mechaniczny napęd na cztery koła z blokadami mechanizmów różnicowych. Auto ma ponad 24-centymetrowy prześwit, jego głębokość brodzenia wynosi 70 cm i może pokonywać wzniesienia o nachyleniu 100%, czyli 45 stopni. Wiele terenowych parametrów nowej klasy G jest nawet lepszych, niż w poprzedniej odsłonie. Ale nie oszukujmy się, kto tak skonfigurowaną G klasą myśli o wyjeżdżaniu w cięższy teren? 

G Klasa to samochód wyjątkowy. Nie jest typowym SUVem, nie jest też klasycznym samochodem terenowym, ani luksusową limuzyną. Są lepsze samochody do miasta, lepsze na co dzień i lepsze w trasę. Jednak mimo to jest jednym z najlepszych samochodów jakie można mieć w swoim garażu. 

Podobne wpisy

Komentarze (3)