Lifestyle · 8 min

Wielkie zalety i małe wady miejskiego carsharingu

Jak sami wiecie, prowadzę dosyć aktywny tryb życia i cenię sobie niezależność. Dlatego chętnie korzystam z technologii i usług, które ułatwiają mi zapanowanie nad natłokiem codziennych spraw. Takim rozwiązaniem jest dla mnie zdecydowanie carsharing. Jego zalety i wady chciałbym przedstawić Wam na przykładzie wrocławskiej Vozilli, z której chętnie korzystam.

Szybko i wszystko w kieszeni

Rozpoczęcie przygody z carsharingiem jest zwykle bardzo proste i nie wymaga podpisywania żadnych dokumentów czy trwającego wieki procesu weryfikacji. W Vozilli zarejestrujecie się nawet bez podchodzenia do komputera, bo wystarczy do tego aplikacja mobilna. Proces składa się z czterech kroków, w czasie których musicie ustalić hasło do logowania i podać podstawowe dane, w tym adres e-mail, numer telefonu czy miejsce zamieszkania. Ostatnim etapem jest przesłanie zdjęć i numeru prawa jazdy. Wypełnienie wszystkich rubryk zajmuje nie więcej niż kwadrans, a weryfikacja konta w moim wypadku była też kwestią minut. Po rejestracji mobilnym centrum dowodzenia staje się wasz smartfon. Aplikacja Vozilla jest dostępna na urządzenia z iOS-em (LINK) i Androidem (LINK), przejrzysta i domyślnie wyświetla mapę miasta z dostępnymi samochodami. To właśnie za jej pośrednictwem można zarezerwować i otworzyć auto, a jeszcze wcześniej podejrzeć jego zasięg. Na moim iPhonie działa sprawnie i bez problemu. Dzięki temu w każdej części miasta czuję się tak, jakbym miał kluczki do auta w kieszeni i samochód w pobliżu. To jest właśnie wielka zaleta carsharingu.

Vozilla. W sam raz do kina i na przeprowadzkę

Firmy oferujące carsharing udostępniają przeróżne auta stworzone do miasta – czasami są to zwykłe, spalinowe modele, można też trafić na niskoemisyjne hybrydy. Vozilla postawiła na całkowitą elektryfikację. Bazę jej floty stanowi 190 egzemplarzy modelu Leaf, czyli kompaktowego hatchbacka. Leaf w warunkach miejskich sprawdza się naprawdę dobrze. Silnik elektryczny powoduje, że auto sprawnie się zbiera spod świateł, brak skrzyni biegów nie zmusza do ciągłego machania lewarkiem, a czujniki z tyłu ułatwiają parkowanie. We wnętrzu może nie jest luksusowo, ale znajdziecie w nim klimatyzację, podgrzewane fotele i całkiem niezły zestaw audio z bluetoothem, więc wszystko, co jest potrzebne w czasie krótkich, miejskich wyjazdów po zakupy, na koncert czy do kina.

Niektórzy dostawcy carsharingu oferują również możliwość wypożyczenia samochodów użytkowych. Vozilla daje do dyspozycji 10 dostawczych, elektrycznych (a jakże by inaczej) Nissanów eNV200. Takie auta z pewnością sprawdzą się przy przeprowadzce albo w czasie remontu mieszkania. Dodatkową zaletą floty Vozilli jest zeroemisyjność, która powinna pomóc w walce z wrocławskim smogiem.

Niezależnie i bez zmartwień

Posiadanie własnego auta, szczególnie w dużym mieście jest dzisiaj sporym wyzwaniem. Trzeba sobie zaprzątać głowę jego serwisowaniem, opłatami za benzynę i ubezpieczenie, a na dodatek mieć własne, bezpieczne miejsce parkingowe niedaleko domu czy mieszkania. Carsharing zdejmuje te wszystkie problemy z głowy. Tankowaniem lub ładowaniem aut zajmują się administratorzy floty i to również na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za ich serwisowanie i ubezpieczanie. Dlatego samochody współdzielone świetnie sprawdzają się, gdy nie chcemy inwestować we własny samochód albo nie potrzebujemy codziennie pokonywać autem długich dystansów. A jednocześnie cenimy sobie niezależność od innych, niedostępną w taksówce, autobusie czy tramwaju. Dodatkowo, wielu dostarczycieli usług carsharingu zapewnia darmowe parkowanie w miejscach, gdzie zwykle trzeba za nie zapłacić. W Vozilli nie tylko bez opłat staniecie na płatnych miejskich parkingach, ale również skorzystacie z dodatkowych miejsc, specjalnie wydzielonych dla aut tej sieci. Samochód możecie też zostawić w dowolnym miejscu na obszarze miasta, gdzie parkowania nie zabraniają przepisy. Co więcej, elektrycznymi Nissanami pojedziecie również po niektórych wrocławskich buspasach.

Taniej niż taksówka

Dużą przewagą miejskiego carsharingu są koszty i sposób ich rozliczania. W Vozilli płacimy tylko za czas korzystania z auta – minuta jazdy kosztuje złotówkę, a na minutę postoju wydamy 10 groszy. Nie ma tutaj również opłat minimalnej czy startowej, tak jak w Uberze albo taksówce. Na dodatek pierwsze dwie minuty są bezpłatne, więc spokojnie zdążycie ustawić lusterka czy włączyć ulubioną stację radiową. Przy takich stawkach przejazd z wrocławskiego lotniska do Sky Tower będzie kosztował około 23 złotych przy umiarkowanym ruchu. A mam tu na myśli trasę o długości 12 kilometrów. To zdecydowanie mniej niż za taksówkę i taniej niż w przypadku Ubera. Komunikacja miejska oczywiście okazuje się tańsza, ale mówimy tutaj o zupełnie innym komforcie podróżowania. Mocną stroną Vozilli są również dwie metody płatności. Opłaty za przejazdy mogą być ściągane bezpośrednio z karty albo pobierane ze specjalnego konta, o wdzięcznej nazwie „Skarbonka”, które wcześniej doładowujecie.

Czasami potrzebny jest spacer

Współdzielenie samochodów, jak wszystkie rozwiązania wymyślone przez człowieka, nie jest jednak doskonałe. Jedną z wad carsharingu może być problem z dostępnością samochodów w danej okolicy. Flota Vozilli we Wrocławiu jest całkiem pokaźna, bo liczy przecież 200 samochodów, ale mówimy o mieście liczącym ponad 600 tys. mieszkańców. Dlatego w niektórych, mniej uczęszczanych miejscach odnalezienie auta może wymagać od Was krótkiego spaceru, natomiast w najważniejszych punktach miasta zwykle jest ich całkiem sporo.

Nieprzyjemne stanie w korkach

W przypadku Vozilli płacicie tylko za czas jazdy. To świetnie sprawdza się przy niewielkim lub umiarkowanym ruchu, ale może okazać się wadą i zwiększyć koszt przejazdu, gdy utkniecie w korkach albo kiedy z powodu braku dostępnych miejsc parkingowych będziecie musieli krążyć po okolicy w poszukiwaniu wolnej luki. Jednak ani na korki, ani na dostępność miejsc parkingowych nikt z firm udostępniających współdzielone samochody nie ma wpływu. Być może, kiedy więcej osób zdecyduje się na carsharing, na parkingach będzie łatwiej zaparkować.

fot. Paweł Witkowski

Podobne wpisy

Komentarze (3)

  • Pawel

    Problemów jest sporo więcej.Auta są poobijane,porysowane i ciężko czasami opisać poszczególne auto po przeróżnych przygodach.A Dyrektor vozilli niczego nie upraszcza teoretyzując całe wieki,gdy człowiekowi się śpieszy.Pytasz o jeden temat a otrzymasz 11.Zero konkretów.

  • Sholay

    Jeśli Vozilla to carsharing to w takim samym stopniu co Hertz albo National. Car sharing to będzie, jak kupimy z kumplami samochód na spółkę i będziemy się dzielić czasem jego używania. A tak, to zwykły wynajem, tyle, że na krótko i przez aplikację.
    &

  • Anka

    Jeśli więcej osób zdecyduje się na carsharing rezygnując z MPK, to będzie wręcz trudniej zaparkować, a korki się zwiększą. Miasto powinno mocniej wspierać komunikacje zbiorową (tzn. zreformować, unowocześnić, remontować,a póki to nie nastąpi – obniżyć ceny biletów!) jeśli nie chce brylować w plebiscytach na najbardziej zakorkowane miasto w Europie.

    A czy vozilla ma foteliki samochodowe? Bo jeśli nie, to jest dobra dla studentów czy młodych bezdzietnych.

Dodaj komentarz

Twój komentarz
Imię
E-mail