Jacht Lexusa LY 650
Lifestyle · 15 min

Lexus LY 650 – luksusowy jacht jak sportowe coupe

Jesteś na Florydzie. Jest spokojny wieczór. Na niebie nie ma ani jednej chmurki. Liście palm leniwie drżą na wietrze. A Ty w śnieżnobiałym Lexusie LC ze zdjętym dachem i kremową skórą we wnętrzu podjeżdżasz na portowe nabrzeże. Teraz wystarczy parę kroków i wchodzisz pokład 20-metrowego jachtu. Również Lexusa. Również z literką L na początku nazwy. Jako jeden z zaledwie trzech gości z Polski przeżyłem ostatnio taką przygodę. No prawie… Zapraszam do położonego nieopodal Miami Boca Raton na premierę pierwszego jachtu japońskiej marki – Lexus LY 650.

Na wstępie należą się pewne wyjaśnienia. Chociaż faktycznie białego LC Convertible od pływającego Lexusa dzieliło tylko kilka kroków (co zresztą mogłeś zobaczyć na moim Instagramie), to kabrioletem nie dane mi było się przejechać, bo samochód formalnie nadal jest konceptem. Jednak jest już pewne, że auto wkrótce trafi do produkcji. I świetnie będzie się komponowało z luksusowym jachtem Lexusa, którego pierwszy egzemplarz niedawno opuścił stocznię. To właśnie nim wybrałem się w rejs z Miami do Boca Raton.

Lexus LY 650 – samochód wśród jachtów

Czy luksusowy jacht może być podobny do samochodu? Wychodzi na to, że tak, bo w LY 650 można dostrzec wspólne cechy z samochodami japońskiej marki. Jacht nie ma oczywiście wielkiej atrapy chłodnicy w kształcie klepsydry czy ostro zarysowanych świateł. Ale jego wyciągnięta, niska sylwetka z długim przodem, wyraźnie zaznaczoną rufą i górującym nad wszystkim otwartym mostkiem kapitańskim z tyłu sprawia, że przypomina nieco luksusowe sportowe coupe, tylko o długości prawie 20 metrów i przeniesione na wodę. A charakterystyczny język stylistyczny, który Lexus nazywa L-finesse ujawnia się chociażby w postaci wlotów powietrza w kształcie zakrzywionej litery L, które znalazły się po bokach kadłuba w tylnej części jachtu.

PS Na poniższym video zobaczycie concept LC 500 Convertible oraz wspaniały jacht LY 650. Nie ma się co dziwić, że poniższy filmik okazał się rekordowy na moim fanpage i wygenerował już blisko 1 mln wyświetleń, oraz ponad 2.5 mln zasięgu organicznego!

Lexus LC500 Convertible Concept & Lexus LY 650 Yacht

Taki zestaw to ja rozumiem i szanuję 🤩😍 Światowa premiera pierwszego luksusowego jachtu japońskiej marki – Lexus LY 650 w Boca Raton 🇺🇸Więcej na moim Instagramie, zapraszam ► www.instagram.com/JakubRoskosz

Opublikowany przez Jakuba Roskosza Czwartek, 19 września 2019

To nie koniec stylistycznych smaczków. Do listy trzeba dopisać mnóstwo długich, zaokrąglonych linii, które podążają wzdłuż sylwetki, specjalne frezowania w dolnej części kadłuba oraz przednią płytę na dziobie, wykonaną z błyszczącej, polerowanej stali nierdzewnej. A nie wspomniałem jeszcze o malowaniu. Pierwszy egzemplarz luksusowego jachtu Lexusa pokryto lakierem w dwóch barwach – dominującej srebrnoszarej, której towarzyszy miedzianozłota. Malowanie w tym drugim kolorze zwęża się w miarę zbliżania się do rufy, co dodaje sylwetce dodatkowego dynamizmu. Całości dopełniają błyszczące tafle szkła i ciemne elementy z włókna węglowego, pokład pokryty jasnym drewnem eukaliptusowym oraz obite skórą w jasnym kolorze kanapy na dziobie i rufie. Lexus nazwa to sportową elegancją. A ja się w pełni z tym zgadzam. Podczas krótkiego rejsu z Miami do Boca Raton widziałem wiele większych i mniejszych, tańszych i droższych jachtów. I żaden nie robił równie dobrego wrażenia.

LY 650 w pełni zasługuje na miano flagowego jachtu, jakim określa go Lexus. Tutaj rodzi się kolejne podobieństwo do najlepszych samochodów japońskiej marki. Określenie „flagowy” sprawia, że Lexus LY 650 staje w tej samej linii co wspomniane coupe LC, limuzyna LS, wielki jak czołg SUV LX oraz legendarne superauto LFA. A ponieważ LC to skrót od słów Luxury Coupe, LS – Luxury Sedan,  to nazwę luksusowego jachtu Lexusa nietrudno rozszyfrować. Jak już pewnie zgadłeś, Luxury Yacht. Liczba 650 również ma symboliczne znaczenie, bo wskazuje długości jachtu, wynoszącej 65 stóp.

Trzy poziomy luksusowego jachtu Lexusa

Nazewnictwo zostawmy, czas wejść na pokład. Miejsca jest sporo, bowiem luksusowy jacht Lexusa jest całkiem szeroki jak tę klasę – w tej płaszczyźnie liczy niecałe sześć metrów. Punktem centralnym jest rozległy, przeszklony salon z barem, miękkimi sofami, stolikiem i dwoma kapitańskimi fotelami z przodu. Wystarczy wyjść z niego, by na rufie trafić na kolejną kanapę, otaczającą z trzech stron całkiem spory stół w kształcie trapezu. A nieco dłuższy spacer po drewnianym pokładzie pozwala dotrzeć do umieszczonych na dziobie leżaków i jeszcze jednej sofy ze stolikiem.

By wejść na mostek kapitański musimy wrócić na rufę i skierować się w górę schodów. To nie tylko centrum dowodzenia jachtem, ale też kolejne miejsce w którym można spokojnie usiąść na obitej miękką skórą kanapie i przy obszernym stole. Droga pod pokład biegnie natomiast przez salon. Na najniższym poziomie Lexusa LY 650 znalazły się trzy kajuty, a każda może pomieścić dwie osoby. I to nawet bardzo wysokie, bowiem podłogę i sufit dzielą prawie dwa metry przestrzeni. Komfort podróżowania podnoszą trzy prysznice – po jednym na każdą kabinę. W ścianach znalazły się specjalne płyty, których zadaniem jest pochłanianie dźwięku i zapewnianie spokoju pasażerom. Mało tego, by jeszcze lepiej wyciszyć wnętrze łodzi sięgnięto nawet po tłumiące farby.

Styl i technologie

Wnętrze luksusowego jachtu Lexusa powstało we współpracy z włoskim domem projektowym Nuvolari Lenard. Z kremową skórą, białymi sufitami, jasną wykładziną w kajutach i podłogą z szarego drewna w salonie kontrastują wstawki w kolorze czekoladowego brązu oraz ciemne, drewniane meble. Podobnie jak na zewnątrz jachtu, w jego środku również dominują charakterystyczne zaokrąglone kształty. Stylistom udało się tutaj przemycić też kilka elementów nawiązujących do symboli Lexusa – na podłodze salonu znalazło się logo marki, a podstawa jednego ze stolików kształtem przypomina pochyloną literę L. Całość dopełnia klimatyczne oświetlenie. Jest pięknie, widać, że nad designem pracowali włosi.

Skoro o klimacie mowa, to na pokładzie luksusowego jachtu nie mogło zabraknąć klimatyzacji. Lexus LY 650 został także wyposażony w system nagłośnienia. I to nie byle jakiego, bo opracowanego przez współpracującą od lat z japońskim producentem firmę Mark Levinson. W salonie znalazł się układ 7.1, natomiast pasażerowie głównej kajuty mogą słuchać muzyki przez pięć głośników i subwoofer. Oświetleniem, systemem audio i klimatyzacją można sterować, trzymając w dłoni smartfon albo tablet dzięki specjalnej aplikacji LY-Link. Rzecz jasna możliwości oprogramowania są dużo bardziej rozbudowane, a głównem celem aplikacji jest powiadamianie o najważniejszych informacjach dotyczących jachtu, na przykład napięciu w akumulatorach czy poziomie wypełnienia zbiorników. Jednostka może nawet sama przypominać o terminach przeglądów. Wracając do zbiorników – ten na paliwo mieści ponad cztery tysiące litrów, a wody na pokład można zabrać ponad 850 litrów.

Niczym supersamochód – Lexus LY 650

Mało imponujących wartości? Łączna moc luksusowego jachtu Lexusa przekracza 2 700 koni mechanicznych. Za jej wytwarzanie odpowiadają dwa sześciocylindrowe silniki Volvo Penta IPS dostępne w trzech wariantach mocy. Z takimi motorami pod maską – a raczej na rufie – LY 650 może się rozpędzić do ponad 31 węzłów, czyli prawie 60 km/h. Na lądzie takie wyniki nie imponują, ale na wodzie to jest coś. Tym bardziej, kiedy mówimy o luksusowym jachcie.

W osiąganiu takich prędkości Lexusowi LY 650 pomagają nie tylko potężne silniki. Projektujący go inżynierowie robili co mogli, by obniżyć masę jednostki. Aż 85% kadłuba wykonano z kompozytów zawierających włókno węglowe. Z karbonu zrobiony został również mostek i konsola sterownicza. Technologia rodem z supersamochodów sprawiła, że masa luksusowego jachtu Lexusa jest o 30% niższa niż w przypadku klasycznych jednostek tego typu, ale jednocześnie cała konstrukcja ma o 20% większą sztywność. Projektantom udało się ponadto obniżyć środek ciężkości statku, a to zwiększa stabilność i poprawia jego zwrotność.

Ręczna robota

Ale nie miałbym o czym opowiadać, gdyby nie ręczna praca 33 doświadczonych rzemieślników amerykańskiej firmy Marquis Yachts, której Lexus powierzył produkcję swojego pierwszego jachtu. To oni są odpowiedzialni za perfekcyjne spasowanie drewnianych elementów czy obszycie wszystkich sof miękkimi obiciami. Japoński producent jest bardzo przywiązany do własnej filozofii wytwarzania produktów i wysokiej jakości, dlatego montaż każdej jednostki odbywa się według nowych założeń.

ZOBACZ TAKŻE: Lexus LC 500, nowoczesna hybryda, czy V8?

Lexus i Marquis Yachts wspólnie opracowali nowy system produkcyjny, oparty na znanej filozofii TPS – Toyota Production System. W efekcie producent z Japonii ma pewność, że luksusowe jachty z jego logo spełniają standardy, którymi szczyci się marka. Ale korzyści płyną również dla Marquis Yachts, bowiem dzięki założeniom TPS wydajność stoczni w Pulaski w stanie Wisconsin wzrosła o 200%. A nowy system produkcji może rzecz jasna być stosowany również w przypadku innych modeli jachtów. Dla obu marek to win-win.

Współpraca z Lexusem sprawiła ponadto, że Marquis Yachts zaczęło korzystać z nowych rozwiązań technicznych i materiałów. Inżynierowie sięgnęli po wielowymiarowe, cyfrowe modele form do tworzenia części, elementy konstrukcyjne łączące kompozyty z włókna szklanego z tymi wzmacnianymi karbonem oraz drewno eukaliptusowe. Rocznie z fabryki Marquis Yachts ma wypływać sześć jachtów Lexusa. A cena jednego ma wynosić około 3,7 milionów dolarów, czyli prawie 15 milionów złotych. 

Ahoj przygodo!

Szansa zobaczenia z bliska pierwszego luksusowego jachtu Lexusa i rejs na jego pokładzie to oczywiście najważniejsze punkty mojej przygody na Florydzie, ale atrakcji zorganizowanych przez japońską markę było dużo więcej. Wielką frajdę sprawił mi wypad na tor w Palm Beach, gdzie mogłem poszaleć jednym z moich ulubionych aut – Lexusem LC, a także przejechać się z legendą amerykańskich wyścigów, Scottem Pruettem. Na blogu wspominałem już i o LC przy okazji wyjazdu na Rodos, i o korzyściach płynących z jazdy na torze z profesjonalistami.

Do tego muszę jeszcze dodać przejażdżkę po Miami z szoferem, a także kameralne spotkanie, na którym poznałem Alexa Rodrigueza i samego prezydenta Toyoty – Akio Toyodę. To właśnie jemu zawdzięczamy tak odważne decyzje jak ta o budowie jachtu, powstanie Lexusa LFA albo powrót Supry, którą kilka miesięcy testowałem w Hiszpanii. Co najlepsze, na tym moja przygoda za Atlantykiem się nie skończyła. Ale o tym w następnym wpisie…

Fot. Mateusz Lubczański / Materiały prasowe

Podobne wpisy

Komentarze (4)

  • user-956204
    Twój komentarz oczekuje na zatwierdzenie.

    awesome

  • Mnie się to podoba. Na blogach powinny być ciekawe rzeczy. Jacht w całej okazałości jest czymś co warto zobaczyć. Nawet tylko na blogu.

  • Dziękuję:) i gratuluję wzlotu. Czasami jednak proszę jeszcze spojrzeć na ziemię 🙂

  • Pan Jakub to już tak wysoko wzniósł się do góry, że chyba mu rozrzedzone powietrze zaszkodziło. Cztery ostatnie wpisy dotyczą rzeczy całkowicie nieosiągalnych nawet dla ludzi zamożnych. Jeśli chodzi o mnie proszę o powrót na ziemię i wpis dla śmiertelników.

    • Jakub Roskosz

      Zapraszam do góry, jest fajniej :))

Dodaj komentarz

Twój komentarz
Imię
E-mail