Motoryzacja · 7 min

Moje wielkie greckie… upalanie. Wyprawa Lexusem po Rodos

Gorąca wyspa Rodos, piękny pięciogwiazdkowy hotel, początek przygody z windsurfingiem i przede wszystkim testy wspaniałych samochodów. Dwóch superluksusowych Lexusów – LC500 i LC500h, najnowszego Hiluxa w wersji Selection oraz Economy Race za kierownicą niezwykle oszczędnego Priusa Plug-In. Ten tydzień zapamiętam na długo. 

Rodos i Lexus LC 500. To idealna kombinacja. Żaden dotąd wyjazd nie cieszył się takim zainteresowaniem ze strony czytelników i fanów moich kanałów social media. Fani motoryzacji mieli nie lada gratkę, śledząc na Instagramie i Snapchacie na żywo testy Lexusa LC500h i przede wszystkim Lexusa LC500 z silnikiem 5.0l V8 o mocy 477 KM, który to właśnie był bohaterem ostatniego filmiku. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, nie zapomnijcie włączyć dźwięku, zaś materiał video z jazdy hybrydowym Lexusem LC500h już niebawem pojawi się na blogu. Zanim jednak wsiadłem do 477-konnego V8 starałem się jak najmniej spalić paliwa za kierownicą Toyoty Prius Plug-In podczas 100- kilometrowego Economy Race. Po raz pierwszy w życiu spróbowałem także przygody z windsurfingiem. Choć oczywiście w moim wykonaniu słowo windsurfing to zdecydowanie za dużo powiedziane.

Windsurfing w Prasonisi Center

Już będąc na Bali miałem ogromną ochotę rozpocząć swoją przygodę ze sportami wodnymi. Tym razem, korzystając z zaproszenia dwóch marek, Toyoty i Lexusa, miałem okazję skorzystać z lekcji windsurfingu na słynnej plaży Prasonisi w kultowej szkole Krisa Kłosa (PrasonisiCenter.com), której Toyota jest oficjalnym partnerem.

I mimo, że trafiłem na naprawdę trudne warunki (tak silny wiatr doświadczyłem tylko na Islandii, dwa lata temu) i faktu, że więcej czasu spędziłem w wodzie, pod wodą niż na desce, to windsurfing bardzo mi się spodobał i z pewnością przy kolejnej możliwej okazji będę szlifował swoje umiejętności. Szczególnie, gdy czas wolny będę spędzać na wyspie takiej jak Rodos. Szeroka piaszczysta plaża, otwarta przestrzeń pomiędzy skalistymi wzgórzami, sprzyjają równemu i silnemu wiatrowi niezbędnemu do uprawiania tego sportu. To prawdziwy raj dla windsurferów i kitesurferów.

Muszę przyznać, że windsurfing to bardzo ciekawy sposób spędzania wolnego czasu podczas wakacji. Zamiast wylegiwać się na plaży, czy basenie hotelu można czas spędzić bardzo aktywnie. Windsurfing jest tego idealnym przykładem. Jednak należy wziąć pod uwagę fakt, że żeby nauczyć się podstaw, trzeba wypływać dobrych kilka godzin z instruktorem. Sport do najprostszych nie należy, za to już po kilku godzinach można mieć z niego niesamowitą frajdę.

Economy Race

Zanim dorwałem się do Lexusa LC 500 V8 z 477- konnym silnikiem, 100-kilometrową górską trasę krętymi drogami Rodos pokonałem za kierownicą… Toyoty Prius Plug-In, czyli dokładnie tego samego samochodu, który miałem okazję testować podczas mojego pobytu w Gironie. Tym razem zostaliśmy podzieleni na pary, a naszym głównym zadaniem była bardzo ekonomiczna jazda. Rywalizowaliśmy o to, kto na wyznaczonej trasie spali najmniej paliwa. Mój i Michała Sztorca wynik (premiummoto.pl) to 1.7 l na 100 km górskiej trasy! Z włączoną klimatyzacją i radiem. Koledzy z superauto.pl i WP.pl wykręcili niewiarygodny wynik 1,4 l/ 100 km, zwyciężając w tym teście. Oczywiście wszystkie ekipy startowały z w pełni naładowanymi akumulatorami, które pozwalają pokonać 50 km bez udziału silnika spalinowego. Jeśli umiejętnie zacznie się operować napędem tzn. w odpowiednim momencie włączać tryb jazdy elektrycznej (EV), odzyskiwać moc z hamowania, czy jazdy z górki, możemy przejechać wymagającą, górską trasę z licznymi wzniesieniami wykręcając naprawdę bardzo niski wynik spalania. Dodam tylko, że 1.7 l / 100 km spaliliśmy jadąc naprawdę dynamicznie, ze średnią prędkością 75.5 km/h. Można? Priusem Plug-In to żaden problem.

Dylemat Lexus LC 500, czy LC 500 h?

Wisienka na torcie. Podczas naszego pobytu na Rodos główną atrakcją były testy nowego, pięknego Lexusa LC 500. Tak naprawdę dwóch bezkompromisowych, przepięknych samochodów typu GT.

Pierwszy Lexus LC 500 z pięciolitrowym 477- konnym silnikiem z niesamowitą, najszybszą na świecie automatyczną, 10-cio stopniową skrzynią biegów. Drugi, z pozoru tylko spokojniejszy, LC500 h z napędem hybrydowym – spalinowym silnikiem V6 oraz silnikami elektrycznymi o łącznej mocy 359 KM. Co ciekawe wersja hybrydowa jest tylko o 0,3 s wolniejsza w starcie od 0 do 100 km w porównaniu z silnikiem V8. Oba samochody mają napęd na tylną oś. Coś, co przemawia zdecydowanie za V8, to niesamowity dźwięk silnika i genialna skrzynia biegów A za hybrydą? Jest bardziej przewidywalna, bardzo przyjemnie i dynamicznie się prowadzi, ma mniejsze spalanie no i można nią np. po mieście poruszać się całkowicie bezszelestnie. I przyznam się, że biorąc powyższe pod uwagę, do jazdy na co dzień wybrałbym LC 500 h. Wspaniałe coupe z napędem hybrydowym. Jeśli zaś miałoby to być moje np. piąte auto w garażu, to na pewno byłoby to V8. Głównie ze względu na ten niesamowity ryk silnika, który powoduje mocniejsze bicie serca. Takich samochodów nie produkuje już prawie nikt. To prawdziwa kwintesencja segmentu GT.

Mając do wyboru Lexusa LC 500 V8 i Lexusa Lc 500h, którego byś wybrał dla siebie?

 

Podobne wpisy

Komentarze (13)

Dodaj komentarz

Twój komentarz
Imię
E-mail